Bronzer robi plamę? Tak odnajdziesz swoją "strefę cienia", która wyszczupli
Bronzer potrafi wysmuklić twarz lepiej niż filtr w telefonie, pod warunkiem że ląduje dokładnie tam, gdzie naturalnie pojawia się cień. Tymczasem wiele osób przesuwa produkt zbyt wysoko, w stronę różu, poszerzając policzki i skracając optycznie rysy. Podpowiadamy prosty sposób na odnalezienie własnej „strefy cienia” oraz technikę aplikacji, dzięki którym bronzer zacznie działać jak subtelny lifting, a nie ciemna smuga.
Bronzer to kosmetyk, który jednocześnie ociepla cerę i pozwala optycznie wymodelować owal twarzy. Odpowiednio dobrany odcień i przemyślany sposób aplikacji pomagają podkreślić kości policzkowe, wysmuklić nos czy zaznaczyć linię żuchwy. Problem zaczyna się wtedy, gdy produkt trafia w nieodpowiednie miejsce. Wtedy nawet perfekcyjnie dobrany kolor zamieni się w przyciemnioną plamę, która doda lat zamiast odejmować.
Zbyt wysoko nałożony bronzer miesza się z różem i rozświetlaczem, przez co policzki wyglądają na szersze, a twarz na cięższą. Zamiast efektu rzeźby pojawia się wrażenie "brudnego" rumieńca. To szczególnie widoczne przy mocniej napigmentowanych, matowych formułach. Gdy cień wędruje prawie pod dolną powiekę, optycznie obniża oko, a gdy jest namalowany poziomo, "ucina" twarz w połowie. Wtedy nawet najlepszy makijaż oczu nie ratuje proporcji.
Stań przed lustrem w dziennym świetle i uśmiechnij się lekko. Jeśli główna plama bronzera wypada dokładnie tam, gdzie najbardziej wystają "jabłuszka" policzków, a nie pod nimi, to znak, że traktujesz go jak róż. Również gdy kreska zaczyna się bardzo blisko nosa, twarz wygląda na skróconą i masywną. Prawidłowy efekt daje wrażenie smukłego policzka i wyraźnej kości policzkowej, ale bez ciemnej kreski widocznej z daleka.
Najprościej szukać "strefy cienia" w naturalnym świetle. Usiądź bokiem do okna, bez sztucznego oświetlenia, i lekko unieś głowę. Palcem wskazującym wyczuj twardą kość policzkową, a następnie przesuń go tuż pod nią - w to naturalne zagłębienie. To właśnie twoja strefa cienia, czyli miejsce, w którym twarz sama rysuje cień. Warto zapamiętać, że idealna linia bronzera biegnie od okolic górnej części ucha w stronę kącika ust, ale zatrzymuje się mniej więcej pod zewnętrzną częścią tęczówki, nigdy aż przy ustach.
Aby raz na zawsze uniknąć zbyt wysokiej aplikacji, warto przećwiczyć prosty schemat:
- Przyłóż trzonek pędzla od górnej części ucha do kącika ust i wyobraź sobie tę linię. Bronzer powinien trafić na jej środkowy odcinek, a nie przy końcach.
- Zaznacz punkt startu w zagłębieniu pod kością policzkową, tuż przy linii włosów. Tam dotknij pędzlem jako pierwszym miejscem - dzięki temu największe nasycenie koloru zostanie bliżej ucha.
- Delikatnymi, krótkimi ruchami przeciągnij kolor w stronę środka twarzy, kończąc mniej więcej pod zewnętrzną częścią tęczówki. Pozostaw 2-3 cm wolnej przestrzeni od kącika ust.
- Rozetrzyj granice ruchem ku górze, w stronę skroni. Unikaj "zamiatania" bronzera w dół - twarz wtedy opada wizualnie.
Taki schemat nawiązuje do klasycznego konturowania, w którym bronzer prowadzi się od skroni, pod kością policzkową i w stronę żuchwy, ale z większym naciskiem na delikatne, miękko rozblendowane przejścia.
Nawet idealnie wyznaczona "strefa cienia" nie pomoże, jeśli kolor jest zbyt pomarańczowy. Do wymodelowania rysów wybieraj chłodniejsze lub neutralne tony, przypominające naturalny cień skóry, najlepiej o 1-2 tony ciemniejsze od karnacji. Na co dzień dobrze sprawdzają się formuły matowe. Dzięki nim pod kością policzkową pojawia się miękka, satynowa mgiełka, a nie błyszczący pas. Rozświetlające bronzery zostaw raczej do delikatnego ocieplenia czoła czy nosa niż do rzeźbienia policzków.
Jeśli masz suchą skórę lub lubisz efekt "drugiej skóry", sięgnij po kremowy bronzer albo produkt w sztyfcie. Taka formuła łatwo stapia się z cerą i idealnie wpisuje w trend delikatnego, soft-sculptingowego makijażu. Przy cerze mieszanej i tłustej sprawdzi się wersja w kamieniu lub sypka, nakładana miękkim, skośnym pędzlem. Niezależnie od formuły, zacznij zawsze od minimalnej ilości produktu i stopniowo dokładaj kolejne warstwy. Łatwiej zbudować cień niż zetrzeć nadmiar koloru.
Zobacz też:
Demakijaż delikatny, a przy tym ekologiczny? Sekretem są wielorazowe płatki
Podkreśl spojrzenie rzęsami w stylu kociego oka dopasowanymi do ciebie
Zastosuj prosty trik i raz na zawsze pożegnaj szminkę na zębach