Zapomniane triki pielęgnacyjne z PRL. Kiedyś używaliśmy, dziś okazały się mitem
Naturalna pielęgnacja oparta na domowych produktach nie jest wyłącznie nowoczesnym trendem. Już nasze babcie i mamy w czasach PRL potrafiły wyczarować skuteczne kosmetyki z prostych składników dostępnych w każdej kuchni. Odkrywamy, jakie patenty z tamtych lat naprawdę pielęgnują włosy i skórę, a co lepiej zostawić w przeszłości. Dowiedz się, które przepisy z minionej epoki warto wypróbować, a które mogą zaszkodzić twojej urodzie.
Epoka PRL charakteryzowała się nie tylko ograniczonym dostępem do kosmetyków, ale też ogromną kreatywnością w pielęgnacji urody. Najbardziej cenione były maseczki z żółtek do włosów, które dostarczały fryzurze białka i substancji odżywczych. Ten prosty zabieg przywracał blask i objętość osłabionym pasmom nawet bez konieczności używania drogeryjnych odżywek. Dziś coraz więcej osób powraca do tego przepisu, ceniąc skuteczność i niskie koszty. Żółtka wystarczy roztrzepać, nałożyć na włosy na pół godziny, a następnie spłukać chłodną wodą, ciesząc się miękkością i zdrowym wyglądem.
W PRL piwo było nie tylko napojem, ale i eliksirem dodającym włosom objętości. Zawarte w nim białka oraz witaminy z grupy B odżywiały włosy, przywracając im blask – i to bez silikonów! Płukanki z piwa oraz woda z octem były częstym wyborem osób zmagających się z łupieżem czy przetłuszczaniem skóry głowy. Kluczem do sukcesu była umiejętność balansowania częstotliwością i stężeniem, o czym dziś często przypominają eksperci. Ocet, najlepiej jabłkowy, sprawdza się także dziś – należy wymieszać go w proporcji 1:1 z wodą i używać raz w tygodniu, by uzyskać efekt wygładzonych, lśniących pasm.
W czasach, gdy dostęp do kosmetyków był ograniczony, niezwykłą popularnością cieszyły się domowe maseczki oczyszczające. Białko jajka, miód oraz sok z cytryny wystarczały, by poprawić wygląd skóry, zwłaszcza trądzikowej. Dzięki właściwościom antybakteryjnym tej mikstury, wiele osób do dziś wybiera ten rodzaj pielęgnacji. Aby przygotować maseczkę, należy ubić białko, dodać po łyżeczce miodu i soku z cytryny, nałożyć na twarz i zmyć po 20 minutach.
Jednym z mitów PRL było stosowanie spirytusu salicylowego na zmiany trądzikowe. Choć działał odkażająco, niestety bardzo silnie wysuszał skórę, prowadząc do podrażnień i nasilenia problemów. Współczesna dermatologia odradza korzystanie z alkoholu do codziennej pielęgnacji twarzy – lepiej sięgać po łagodne, dopasowane do potrzeb skóry preparaty, które nie zaburzają jej naturalnej bariery ochronnej.
Absolutnym przebojem wśród domowych sposobów z tamtych lat były drożdże. Maseczka z drożdży odżywiała cerę, łagodziła trądzik, a domowy napój z drożdży popijany regularnie poprawiał kondycję skóry, włosów i paznokci. Aby przygotować maseczkę, należy wymieszać trochę świeżych drożdży z ciepłym mlekiem i nałożyć na twarz na 25 minut, a napój przyrządza się z rozpuszczonych drożdży w szklance mleka.
Wielofunkcyjność produktów w czasach PRL nie znała granic, a płyn do naczyń uchodził za ratunek nie tylko w kuchni, lecz także jako środek do sprzątania czy usuwania plam. Zdarzało się, że niektórzy stosowali go nawet podczas pielęgnacji ciała lub włosów. Dziś wiemy, że jego skład nie jest odpowiedni dla skóry i lepiej zostawić go do klasycznego zastosowania podczas porządków domowych.
Współcześnie do łask wracają właśnie te najprostsze, domowe receptury. Coraz więcej osób decyduje się na minimalizm kosmetyczny, stawiając na sprawdzone, naturalne metody. Część trików z PRL-u warto wypróbować, szczególnie gdy zależy nam na ograniczeniu wydatków i świadomej pielęgnacji, ale sięgajmy po nie z rozwagą, unikając tych, które mogą osłabić kondycję cery czy włosów.
Zobacz też:
Domowa laminacja, a efekt jak z salonu? To możliwe, jeśli wykonasz zabieg w taki sposób
Nikt w salonie ci o tym nie powie. Nie musisz iść na dekoloryzację, żeby pozbyć się koloru
Domowe mydło, które odżywia i przywraca blask skórze. Kluczowy jest ten składnik